Marian EMERYT - Humor 9

 

HUMOR 2

HUMOR 9

Po starcie samolotu, piloci rozmawiają:
- No! teraz napijemy się kawy a potem "wypróbujemy" te nowa stewardessę.
Nie zauważyli jednak ze mikrofon jest włączony i rozmowa jest słyszana w całym samolocie, także przez pasażerów. Stewardessa, która była na sali, biegnie do nich, aby powiedzieć im o tej gafie.
Nagle jeden z pasażerów podkłada jej nogę, ona wywraca się jak długa a gościu mówi:
-Gdzie lecisz dziwko ! Nie słyszałaś ? Panowie piloci najpierw będą pili kawę.

Idzie sobie Czerw. Kapt. Idzie idzie. A tu wilka nie ma. Szuka, wola, wilka ni
widu, ni słychu. Głupia sprawa - myśli - bez wilka bajka nieważna. W końcu
dotarł Cz. Kapt. do babci, ale tu tez nie ma wilka. Babcia zdenerwowana, wilk
dawno powinien tu być i ja zjeść - a tak to bajka może nie wyjść. Dzwonią po
leśniczego. Leśniczy przyjechał w te pędy. Radzą co robić, wilka nie ma, bajka
nieważna a dzieci słuchają. Postanowili poszukać wilka w lesie. Chodzą, wołają.
Wreszcie patrzą, a na polance leży wilk. Rozwalony, prawie się nie rusza. Cala
trojka skoczyła do wilka:
- Te, wilk, bajka zawalona, kapturka w lesie przegapiłeś, babci nie zjadłeś,
co jest?
Wilk na to:
- Dajcie wy mi wszyscy spokój. Jestem kompletnie zjebany. Cala noc tańczyłem z Costnerem.

Policjanci przez cały dzień zatrzymywali samochody za przekroczenie szybkości. Wieczorem patrzą, a jakąś syrenka jedzie wolno. Postanowili dać kierowcy nagrodę.  Zatrzymują ją
- Damy panu 1 mln zł nagrody.
Kierowca:
- Dobrze... zapomniałem prawa jazdy.
Żona z siedzenia obok:
- Proszę go nie słuchać. On po pijaku różne brednie gada.
Babcia z tylnego siedzenia:
- Bierz pieniądze, sprzedamy jeszcze ta kradzioną syrenkę i zaszalejemy.
W tej chwili wychodzi z bagażnika dziadek i pyta:
-To już Austria ?

Krasnoludki przyjechały swoja miniaturowa gablota pod ludzka stację benzynowa i mówią:
- Kropelkę benzyny, kropelkę oleju...
-A może pierdnąć w oponki bo przyklapły ? - przerywa obsługujący.

Czołga się spragniony murzyn po pustyni i nagle widzi akwarium ze złotą rybka. Podbiega, pada na kolana, pije, wypił polowe, gdy słyszy jak rybka go prosi, by nie wypił wszystkiego, a ona spełni jego dwa życzenia...
- No to chcę być biały i wrócić do wioski!
Trzask! Prask! A biały 'murzyn' pojawia się w swojej wiosce... Idzie do matki:
- Patrz mamo wróciłem...
- Spadaj...
Idzie do ojca :
- Patrz tato wróciłem...
- Spierdalaj..
Wychodzi na zewnątrz i mówi:
-Kurde, od 10 minut jestem biały, a już mnie te czarnuchy wkurzają...

Jan Paweł II umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go sw. Piotr:
- Ty, Janie Pawle II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz najszybsza brykę i najlepsza chatę w niebiosach!
JPII zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadący wiele szybciej piękny, czerwony, sportowy samochód, w którym mignął mu za kierownica młody straszliwie zapuszczony, brudny facet z długimi włosami. JPII zawraca z piskiem opon, wraca do Sw. Piotra i mowi:
- Ja tu sw. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła, a tu mnie jakiś punk w cholernym Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie wyprzedza!!! Zrób z tym cos!!!
Sw. Piotr z zaduma w glosie:
-Ciężka sprawa, syn Szefa.


Wpada gość do baru.
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Kelner podał piwo, a gość po chwili znowu:
- Kelner, podaj pan piwo zanim się zacznie.
Sytuacja taka powtarza się kilka razy i gdy już nieźle podpity gość znowu woła:
- Kelner! Jeszcze jedno zanim się zacznie! - kelner nie wytrzymuje i pyta:
- Panie, a kto za to zapłaci?
-Oho, zaczyna się...

Pijany Kowalski idzie przez park. Nagle zatacza się i wpada na drzewo.
- Przepraszam pana bardzo...
Idzie dalej i po chwili znowu zderza się z drzewem.
- Najmocniej pana przepraszam...
Zdarza się to jeszcze kilka razy. W końcu zirytowany i porządnie poobijany siada na ławce i mówi:
-Poczekam, aż ta hołota przejdzie...

Siedzi dwóch pijaczków w knajpie. Pija ostro. Około północy:
- Wiesz stary, musze już iść.
- A daleko masz?
- Nie, na Matejki, tu zaraz obok.
- Tak? Ja tez mieszkam na Matejki. Dwanaście.
- Co ty!? To jesteśmy sąsiadami. Ja pod dwójką na parterze.
- Zaraz... To JA mieszkam pod dwójką!
- Chwila....... JACUŚ!?
-TATA???????

Idzie pijak ulica i co chwila się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do
niego jakiś gość i pyta:
- Z czego pan się śmieje ?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką ?
-Bo niektóre już znam.

- Co mówi Włoch, Japończyk i Polak, gdy znajdą się w Paryżu pod wieżą Eiffela?
- Włoch: "Bellissima! Ale my za to mamy krzywą więżę w Pizie!"
- Japończyk: "My zrobilibyśmy sto razy większą i do tego z plastiku!"
- Polak: "O, kurwa! Ale wysoka!"

Trzy lwy spotkały się na pustyni. Pierwszy jęcząc mówi:
- Zjadłem Amerykanina z wrzodem żołądka i od wczoraj jestem chory.
Drugi odzywa sie:
- Trzy dni temu zjadłem Polaka i do dziś meczy mnie kac.
Natomiast trzeci :
- A ja zjadłem Rosjanina i od tygodnia wymiotuje medalami.

Diabeł zwabił na skraj przepaści Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Podchodzi do Anglika i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
Anglik skoczył. Diabeł podchodzi do Francuza i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
Francuz skoczył. Diabeł podchodzi do Niemca i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
Niemiec skoczył. Diabeł podchodzi do Polaka i mówi:
- Skacz!
- Nie skoczę.
- Gentleman skoczyłby.
- Nie skoczę.
- Ale teraz jest taka moda.
- Nie skoczę.
- To rozkaz!
- Nie skoczę.
- A to nie skacz!
Polak skoczył.

- Tata, tata! Ruscy polecieli na Księżyc!!
- Wszyscy?
- Nie, trzech.
- To co mi gówniarzu głowę zawracasz!!!

Spotyka się dwóch facetów:
- Ten twój kolega to ma szczęście! Dwie żony już pochował, bo struły się grzybami, a teraz trzeci raz owdowiał.
- No, ale tym razem to był uraz czaszki.
-Tak słyszałem. Ponoć nie chciała jeść grzybów.

Facet w restauracji zamówił obiad i jadł. Przy pierwszym daniu okropnie chlipał, a przy drugim strasznie bekał. Gdy przyszło zapłacić rachunek  kelner mówi:
- 1 zloty za pierwsze danie + 50 groszy za chlipanie,2 złote za drugie danie + 50 groszy za bekanie. Razem 4 złote.
Facet daje 5 złotych i mówi:
-Reszty nie trzeba. Za złotówkę jeszcze sobie popierdzę..

- Co słychać ? Jak się miewa twoja żona ? - Pyta kolega dawno nie widzianego
kolegę i w tym momencie uprzytamnia sobie, ze jego żona nie żyje. Wiec szybko dodaje :
-Wciąż na tym samym cmentarzu ?

Pomiędzy ambasadami USA i CCCP zorganizowano wymianę sekretarek. Po dwóch tygodniach amerykańska sekretarka pisze depesze do swoich:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Zero automatyzacji, ciągle robię czaj szefowi, a spódnicę to dostałam taką długą, ze ledwo chodzę".
W tym samym czasie wędruje depesza do Rosji:
"Moi drodzy, tu jest okropnie. Wszędzie te komputery, światełka, guziki, nie mam co robić, nudzę się. A spódnicę to mi dali taka krótką, że mi chyba widać jaja i kałasza"

Amigowiec został porażony przez swoja ukochana amige na śmierć i poszedł do
nieba. Staje przed Sw. Piotrem a Piotr się go pyta:
- Chciałbyś Amigowcu pójść do nieba czy do piekła
- Chciałbym się rozejrzeć - odpowiada Amigowiec
- Patrz tak wygląda niebo - mówi sw. Piotr - pokazując dookoła
- Niby chłodno tu - inteligentnie zauważa Amigowiec
- Teraz chodź pokażę ci piekło - mówi sw. Piotr
Zjeżdżają do piekła patrzą a tam gole panienki siedzą na monitorach - na ekranach widać Rajowane dupy , dookoła leżą amigi a Nawet najnowszy model "Amiga CD Power Belzebub" z procesorem matolarola 40000000000, która ma 100 TMipsow. Wracają na gore - czyli do nieba - i sw. Piotr się pyta:
- No to jak - niebo czy piekło ?
- Nie obraź się sw. Piotr - ale ja wole do piekła - mówi Amigowiec.
Dobra pojechał na dół, wychodzi z windy a tu go dwa Diabły za bary i do beczki ze smołą. Przestraszony Amigowiec - krzyczy co się stało z tamtym piekłem które widział poprzednio: Na to jeden z diabłów odpowiada:
-To było DEMO baranie, DEMO...

Idzie garbaty o północy przez cmentarz. Nagle zza grobu wyskakuje upiór i mówi:
- Dawaj pieniądze!
- Nie mam.
- A co masz?
- Garba
- To dawaj
I zabrał. A garbaty szczęśliwie wrócił do domu i opowiedział o wszystkim kumplowi - kulawemu. Kulawy chciał być znowu zdrowy i poszedł w nocy na cmentarz. Historia się powtórzyła, wyskoczył upiór i mówi:
- Masz garba?
- Nie
- To masz!

Wchodzi facet do baru z krokodylem.
- Proszę wyjść ! On jest niebezpieczny !
- On jest bardzo miły, i nikomu nie zrobi krzywdy, mogę to udowodnić.
- Dobrze, jeżeli wszyscy goście uznają, ze nie ma zagrożenia, to może pan
   zostać.
Facet prowadzi krokodyla na środek, wali pięścią trzy razy w łeb krokodyla i mówi: -Otwórz gębę ! Krokodyl otwiera, a facet zdejmuje gacie i wkłada przyrodzenie do środka, następnie wali znowu trzy razy i mówi: - Zamknij gębę !
Krokodyl zamyka, i wszyscy widza jak zęby krokodyla zatrzymują się o centymetry od ważnych organów. Facet chowa interes i mówi:
- Może ktoś chce spróbować ?
Odzywa się kobiecy glos:
- Ja, ale niech pan nie bije mnie tak mocno w głowę.

Podchodzi pijany facet do taksówki, patrzy na bagażnik i pyta się taksówkarza:
- Panie, zamieszcza się tam dwie flaszki żytniej?
- Zmieszczą się.
- A talerz bigosu?
- Pewnie.
- 5 piw?
- No jasne.
- A torcik czekoladowy?
- Torcik się zmieści.
- Słoik śledzi?
- Wejdzie.
- A butelka szampana?
- Zmieści się.
- 15 kanapek?
- Tez się zmieści.
- Otwieraj pan!
Taksówkarz otworzył bagażnik, a facet:
-BUUUUEEEEEEEE.....

Rozmowa w kolejce stojącej przed sklepem.
- Czy pan jest ostatni?
- Nie, są gorsi ode mnie.
- Czy pan stoi na końcu?
- Nie, na nogach.
- Świnia!
- Bardzo mi przyjemnie, Kowalski jestem.
- Niech mnie pan w dupę pocałuje!
-Ależ, proszę pani ja tu przyszedłem po cytryny, a nie po pieszczoty.

W środku nocy zdenerwowany mężczyzna dobija się do drzwi portierni
szpitala psychiatrycznego:
- Proszę mnie wpuścić, oszalałem, potrzebuje natychmiastowej pomocy
lekarskiej!
-Co?! Teraz?! W środku nocy?! - denerwuje się zaspany portier -Pan chyba zwariował!

Przez pustynie jedzie na wielbłądzie Arab, a obok, ledwie żywa, biegnie jego
żona.  Spotykają jadącą naprzeciwko karawanę.
- Dokąd się tak spieszysz? - pyta przewodnik karawany.
- Żona mi zachorowała, wiozę ja do szpitala.

Motocyklista wybrał się na przejażdżkę. Było zimno, więc założył marynarkę tyłem na przód. Jechał zbyt szybko i wpadł na drzewo. Wokół ofiary wypadku zebrał się tłumek wieśniaków. Po chwili do poszkodowanego przeciska się lekarz pogotowia:
 - Czy on żyje?
-Po wypadku jeszcze żył, ale jak my mu głowę przekręcili na właściwe miejsce,     umarł biedaczysko...

Siedzi sobie facet w barze i czyta gazetę a przed nim stoi zupa. Do baru wpada drugi facet strasznie głodny. Patrzy i widzi ze tamten pierwszy czyta gazetę i w ogóle nie pilnuje zupy. Bierze łyżkę i zaczyna mu jeść zupę. Je i je i je aż na dnie widzi grzebień. Tak mu ten grzebień obrzydził że aż zwymiotował. W tym momencie tamten co czytał gazetę mówi do tego drugiego:
- Co, pan tez doszedł do grzebienia?

Maliniak zawsze przechwalał się kumplom z pracy jaki to z niego światowy człowiek. Popisywał się że zna rożnych sławnych ludzi. Nikt mu oczywiście nie wierzył, ale pewnego razu przyjechał do ich zakładu Wałęsa. Idzie przez teren fabryki, aż tu nagle zobaczył Maliniaka. Zamachał do niego, wyciskali się, wycałowali. Potem zamknęli się w pokoju i obalili parę piw. Chłopaków trochę to zbiło z tropu, ale dalej nie wierzą we wszystko co gada Maliniak. Pewnego razu, do polski przyjechał Clinton. Wszyscy stoją na ulicy, machają chorągiewkami. Jedzie samochód Clintona i nagle zatrzymuje się. Wysiada Bill i Hillary, podchodzą do Maliniaka, ściskają się jak starzy znajomi, wspominają jakieś stare dzieje, w końcu zapraszają go do limuzyny i odjeżdżają na bankiet. No to już zupełnie przyłamało kumpli Maliniaka, ale dalej nie do końca mu wierzą. Aż pewnego razu pojechali wszyscy z wycieczka do Rzymu, zobaczyć papieża, Stoją na placu Świętego Piotra i nagle Maliniak mówi.
- Ciągle mi nie wierzycie, to ja wam pokażę. Za chwile wyjdę razem z 
     papieżem na balkon, błogosławić tłum na placu.
- Eeee, zalewasz Maliniak.
- No to zobaczycie..
I faktycznie poszedł gdzieś, a za chwile patrzą, a na balkonie pojawia się papież i Maliniak. To już całkiem ich zgasiło, stoją i nic nie mówią. W pewnej chwili podchodzi do nich wycieczka arabów i przewodnik pyta łamaną angielszczyzna:
- Excuse me, panowie, czy moglybyszcie nam powiedzecz, czo to za faczet w białym kitlu sztoi na balkonie z Maliniakiem?


W czasie wojny Niemcy złapali MacGyvera, wysłali Go do obozu, tam szybko zaprowadzono Go do komory gazowej, zamknięto drzwi i puszczono śmiertelną dawkę gazu, czekają, czekają, wreszcie otwierają drzwi, a tu wychodzi MacGyver i mówi:
-Gaz wam się ulatniał, ale już naprawiłem.


Siedzi facet w samolocie i wymiotuje do torebki.. Widzący to pasażerowie wesoło komentują sytuacje:
- Jeszcze, jeszcze!!!
Facetowi już przelewa się z woreczka, widzi to stewardesa i idzie po  następną... gdy wraca widzi ze facet ma pusta torebkę a wszyscy  pasażerowie wymiotują.
- Przelewało się to upiłem... - komentuje facet

Nie lubiany szef zostawia kartkę na biurku:
- Jestem na cmentarzu.
Po powrocie zastaje dopisek:
-Niech ci ziemia lekką będzie.

Ekipa naukowców z Ziemi dociera do odległej planety zamieszkanej przez obca
cywilizacje. Po kilku dniach pobytu Ziemianie postanowili zgłębić [poznać]
tajemnice rozmnażania się tubylców.
- To proste - odpowiada zapytana istota - chodźmy do kuchni, to wam pokażę.
Istota bierze butelkę z białą cieczą, dolewa do niej zawartość buteleczki
z brązową cieczą i przez dłuższy czas potrząsa.
- Za dziewięć miesięcy wyjmiemy z tej butelki nowa istotę. A wy -
zwraca się do Ziemian - jak to robicie?
Po chwili zażenowania naukowiec wraz z laborantka demonstrują, jak to się
robi na Ziemi. Obca istota prawie pęka ze śmiechu.
- Z czego się tak śmiejesz? - pytają Ziemianie.
-Bo u nas tak to się robi kawę z mlekiem.

Był rok 1943. Spory konwój przemierzał wody północnego Atlantyku w drodze
do Murmańska. Była jasna księżycową noc.
Na mostku polskiego statku, kapitan wzywa bosmana i rzecze:
" Widzicie bosmanie ten slad trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot
strzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według
moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za piec minut. Zejdźcie do załogi
i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku."
Bosman nie dyskutując czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale ze był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
" Widzicie chłopcy ten stołek tutaj? Ja zaraz pierdolnę w niego członkiem
to cały statek w drobiazgi pójdzie."
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem.
Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
" to się załóżcie, gnojki jedne jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe."
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pule zakładu, zakładając przy okazji
kapoki. Bosman odczekał chwile, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem
wyciągnął 'narzędzie', spojrzał pogardliwie wokoło i WHAAAAAAM!
Statek poszedł w drzazgi! Pośród rozbitków, którzy uszli z życiem, był bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
" Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!!!"

Nad Kuba ukazała się Wielka Dupa - nie mogli pojąć o co chodzi, dlaczego
nagle Wielka Dupa nad Kuba. Zawołał Fidel w końcu zaufanego zakonnika,
który mu wytłumaczył, za jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.



W tramwaju jechał mieszaniec czarnego lądu (czarnoskóry), siedział, a był
tłok, na przystanku wsiadła taka średnio starsza kobiecina, stanęła nad
czarnoskórym i co chwili nerwowo spoglądała w jego kierunku. W końcu
nie wytrzymała i mówi do owego człowieka:
- U nas w kraju ustępuje się miejsca starszym kobietom ,takim jak ja.
Na to on odpowiada:
-A u nas w kraju takie stare baby się zjada.


Siedzi Janko muzykant na wzgórku nad Wisłą i wzdycha:
- Echhh... Bach umarł. - po chwili
- Echhh... Bethoven nie żyje. - i jeszcze po chwili,
- Kurde i ja się cos źle czuje.


Z pamiętnika komunisty:
Pierwszy dzień: włączam radio - Lenin
drugi dzień: włączam telewizor - Lenin
trzeci dzień: czytam gazetę - Lenin
czwarty dzień: oglądam plakaty - Lenin
piąty dzień: boje się otworzyć konserwę

Przychodzi facet do psychiatry i upiera się ze umie latać. Psychiatra mu oczywiście nie wierzy ale klient się upiera ze umie latać... na to psychiatra już zdenerwowany otwiera okno i każe facetowi latać. Facet bierze rozbieg wylatuje. Robi parę kółek i wraca do gabinetu.
Lekarz zachwycony pyta się czy on też mógłby tak polatać. Na co facet że i owszem tylko trzeba szybko machać rękami. Lekarz wyskakuje i się oczywiście zabija. Na co facet:
" Jak na Anioła stróża to ze mnie niezły kawał skurwysyna"

Wchodzi facet z karabinem do autobusu i mówi:
- Gdzie jest Zenek?
Wszyscy pasażerowie wskazują na jednego i mówią o..to ten. Po czym
dyskretnie odsuwają się od niego, a facet z karabinem mówi:
-Zenek kryj się! - ...i puszcza serie po pasażerach.


Z fabryki odkurzaczy w ZSRR odchodzi najstarsza pracownica. dyrektor wygłasza mowę:
D: Była pani z nami najdłużej ze wszystkich. Była pani najlepszą pracownicą. Tak wiec w dowód uznania zasług dla kraju, za zgoda KC KPZR otrzymuje pani dyplom "Zasłużony dla socjalizmu" oraz Order Przodownika Pracy.
P: A czy nie mogłabym w zamian dostać odkurzacza?
D: Nie ma pani odkurzacza? Ani jednego pani nie wyniosła? Dobrze wiemy,
wszyscy wynoszą...
P: A wyniosłam, wyniosłam. Kilkanaście ich było... Ale co w domu złożyłam,
to zawsze był Kalasznikow.

- Jeżeli niewidomy na jedno oko mija na drodze gówno, to ile gówien widzi ?
Dwa !! Jednym okiem widzi jedno gówno, no a drugim gówno widzi !!

Kowboj do swojego kumpla:
- Widzisz tego faceta który siedzi przy stoliku pod ścianą?
- Którego? Tam jest trzech facetów.
- Tego co pije whisky.
- Oni wszyscy pija whisky. O którego dokładnie ci chodzi?
- Tego w koszuli w kratę.
- No tak, ale wszyscy trzej maja koszule w kratę.
- Poczekaj zaraz ci pokażę.
Kowboj wyciąga spluwę i strzela do dwóch facetów przy stoliku. Zabici faceci
spadają z krzeseł. Ten który został jest mocno przestraszony.
- Teraz już widzisz o którego mi chodzi?
- No, a co?
- On mi się nie podoba. Chyba go zastrzelę.

Zasłużony ginekolog stwierdził ze już znudziła mu się praca ginekologa i postanowił zostać mechanikiem. I tak wybrał się na kurs trwający 2 miesiące . Po kursie przyszedł czas na zdanie egzaminu. Maksymalna ilość punktów wynosiła 100. Na egzaminie były ginekolog miał złożyć i rozłożyć silnik. Zajęło mu to trochę czasu ale udało mu się . Po pewnym czasie przyszły wyniki. Wszyscy mieli ok. 100 punktów ,ale on miał 200. Zdziwiony poszedł do egzaminatorów.
- Dlaczego dostałem aż 200 punktów , przecież wystarczyło 100.
- Wie pan... Różnie bywało .. Wiele osób złożyło już dobrze ten silnik ale pan jako pierwszy złożył go przez rurę wydechowa!!!


 
49632 odwiedzający (153528 wejścia)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja